JustinPOV*
Jadąc w stronę składowiska z Ryanem i Tylerem moje myśli były połączone z tą nową. Vanessa Smith, tak, Vanessa. Chyba jako pierwsza dziewczyna odezwała się do mnie czy do Sashy w taki sposób. Tak na prawdę w ogóle mi to nie przeszkadzało ale skoro chciała się bawić, będzie miała zabawę. Dojeżdżając do celu, dało się zauważyć już pełno innych aut i ludzi siedzących w głównym miejscu. Jedyne czego brakowało to tej panny, o której nie mogę przestać myśleć. Szedłem z Ryanem, ciągnąc w pół przytomnego Tylera. Zajęliśmy swoje miejsca i tak jak każdy, zaczęliśmy się śmiać, rozmawiać. W pewnym momencie dało się usłyszeć idealny pisk opon i brawa. Zaśmiałem się i spojrzałem w tamtą stronę. Z auta wysiadła Smith razem z Stellą. Głupio się uśmiechała i szła ze swoją towarzyszką niepewnie w naszą stronę. Momentalnie odwróciłem się i patrzyłem intensywnie w inny punkt.
- Ryyyyyyyyyyyyyan! -usłyszałem radosny krzyk Anderson, spojrzałem na Ryana, dając mu do zrozumienia, że szatynka biegnie z zamiarem wskoczenia na niego. Gdy to zrozumiał od razu podniósł się i rozłożył ramiona. Nagle tak po prostu jego ręce opadły a jego twarz się zmroziła. Posłałem dziwne spojrzenie chyba do samego siebie. Spoglądając w kierunku dziewczyn, dostrzegłem, że chyba nie tylko mój przyjaciel ma taką minę. Stella po prostu przybiegła a Smith? Ona stała tam tak samo czymś zdziwiona jak Ryan.
VanessaPOV*
Czy on na prawdę przede mną stał? Czy ja mam zwidy? Może jestem chora.. Może to się dzieje tylko w mojej wyobraźni. Albo śnię na jawie? Nie, to raczej rzeczywistość a ja jestem w psychiatryku. Stojąc tam przez jakąś minute bez ruchu, w końcu mrugnęłam, a za mrugnięciem, po moim policzku spłynęła pojedyncza łza co nawet nie zmieniło mojej mimiki twarzy. Chłopak stojący jeszcze przed chwilą przede mną chyba postanowił ruszyć. Zbliżał się powolnym i niepewnym krokiem. Szybko podbiegłam do niego. To było tak, jakby mój mózg mówił Co ty robisz? a nogi odpowiadały To co chce, niezależnie od tego czy to dobre. Nie zważając na dwójkę, która stała za nami, po prostu uroniłam znacznie większą powierzchnie łez. Lekko podniosłam rękę, chcąc wytrzeć policzki ale Ryan szybko wziął ją i zacisnął swoją. Momentalnie mocno go przytuliłam i nie zamierzałam puścić.
- Przecież ty wyjechałeś. -zdołałam lekko wypowiedzieć. - Na zawsze. -wtedy poczułam jak jego ramiona mnie puszczają. Spojrzałam na jego twarz, która była wilgotna pewnie od już niewidocznych łez.
- Ja.. -cicho zaczął.- Twój tata.. Dylan -westchnął po czym kontynuował. - Nie chcesz tego wiedzieć a ja nie chce cię zranić.
- O czym ty mówisz?- po moim krótkim zapytaniu, ktoś z głośników krzyknął, że wyścig zaraz się zaczyna.
- Powodzenia.- mruknął, ściskając mnie i pocieszająco pogłaskał po włosach. Zachichotałam i podeszłam do Stelli i Jasona, którzy na prawdę teraz wyglądali na bardzo zmieszanych.
- To wy się znacie? - szybko pisnęła szatynka na co pokiwałam głową.
- Od zawsze. - Ryan cicho mruknął i szeroko uśmiechnął.
Zanim wskoczyłam do swojego auta, przyjaciel powiedział, że jeszcze dziś porozmawiamy. Mogłabym się zamartwiać ale ktoś w końcu musi wygrać. Spojrzałam na Jasona stojącego na samym przodzie. Dziwne, praktycznie nic do mnie nie mówił. Chłopak uśmiechnął się triumfalnie i przebiegł wzrokiem po wszystkich uczestnikach. Przeszły mnie ciarki, przypominając mój ostatni wyścig. Od niego się wszystko zaczęło, więc trzeba to dobrze pociągnąć. Pokaże im wszystkim, że jedna wpadka to tylko przyczyna do moich największych wyczynów. Przed linią startu stanęła Sasha z wymalowanym głupim uśmieszkiem i rękę z flagą uniosła ku górze. Po chwili zaczęło się krótkie odliczanie. Dziewczyna szybko rzuciła przedmiot po czym wszystkie samochody wraz z moim ruszyły do przodu. Dylan uczył mnie strategi jak z łatwością zaskoczyć ludzi pod koniec. Jechałam jak mi się zdawało po środku, wszyscy uczestnicy ścigali się ze sobą a raczej powinny być zajęci tylko swoim autem. Nieco przyśpieszyłam, czując jak lekko wbijam się w fotel. Zmieniłam szybko biegi i mocno skręciłam. Jadąc już wcześniej zaobserwowaną mi drogą, zauważyłam, że na przodzie Jasona wcale już nie ma. Na samą myśl, że może już być na mecie, momentalnie docisnęłam gazu. Maszyna wyskoczyła ponownie na główną drogę chyba zbijając z tropu inne, ponieważ połowa z nich zaczęła lekko turbować. Szeroko się uśmiechnęłam widząc przed sobą oczekiwaną metę a w lusterku tylko drogę. Gdy już miałam wjechać w ostatni zakręt jakieś auto uderzyło w mój bok. Rozejrzałam się na kilka sekund, widząc samochód tego dupka. W tym samym momencie obydwoje błyskawicznie zareagowaliśmy. Będąc na mecie zaczęłam krzyczeć i uśmiechać się jak tylko mogłam. Wyszłam z pojazdu, po minucie wszyscy mi wiwatowali. Powiedziałam mi? Pomyłka, to była tylko część tłumu, który był tu wcześniej. Poszłam w drugą stronę gdzie oczywiście zauważyłam Mccana. Uniósł brwi rozbawiony, palcem pokazując mi kierunek tablicy. REMIS! Jason Mccan po raz pierwszy zremisował! Vanessa Smith nowa uczestniczka DEATH RACE Witamy! Otworzyłam szerzej oczy, podchodząc w stronę napisu.
- Mogłem to przewidzieć. - Bruce oparł się o ścianę, spoglądając na mnie. Podniosłam jedną brew i kontynuowałam czytanie napisu po raz setny. - Jeśli sądzisz, że to wszystko tutaj jest takie jak w telewizji to raczej się mylisz Vanessa. Tu nic nie będzie łatwe i na prawdę nie wiem czym zasłużyłaś sobie, że cię tu przysłali. - Mężczyzna zaśmiał się gardłowo, odwróciłam wzrok.
- Chyba widziałeś, wygrałam. - lekko podniosłam ton głosu.- I nie rozumiem co chcesz mi powiedzieć.
- Jedyne co chcę ci przekazać, że to nie miejsce dla ciebie. Są tu ludzie, którzy mogą cie zniszczyć bardziej niż Dylan. - spojrzałam na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. - Tak myślałem, że tym imieniem przykuję twoją uwagę. Słuchaj, wygrałaś, fakt ale to jest właśnie ten minus. Teraz przez głupi błąd na torze możesz przegrać swoje życie.. Mam ważną nowinę dla ciebie ale..- zanim skończył, usłyszałam chichot i wołanie.
- Van! Gratulacje! To chyba pierwszy raz jak ktoś z nim zremisował! -chyba już trochę podpita Stella podeszła do nas. Bruce zmroził ją wzrokiem i odszedł. Chciałam coś powiedzieć,dowiedzieć się o czym on mówił ale jego już nie było. Kiwnęłam lekko z uśmiechem do szatynki stojącej obok.
- Ryan coś mówił, że musicie porozmawiać i czeka w twoim pokoju. -jednoznacznie poruszyła brwiami na co ja przewróciłam oczami. Oj uwierz Anderson, że ta rozmowa nie będzie taka przyjemna. Dziewczyna ruszyła w stronę bawiących się ludzi a ja w stronę mojego samochodu.
JustinPOV*
Nie sądziłem, że kiedykolwiek zrobię taki dobry uczynek. Zaśmiałem się sam do siebie. Oczywiście, że chciałem zabawy więc nic mi nie przeszkodziło dać szansy Vanessie. Teraz już na pewno będzie razem ze mną w tym całym programie. Jason nigdy nie przegrywa ani nie remisuje bez powodu, to trzeba zapamiętać. Zobaczyłem Smith kierującą się do samochodu. Cicho zakradłem się z drugiej strony.
- Gratuluje. -cicho szepnąłem do jej boku, widząc jak stanęła i przyłożyła rękę do klatki miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Dajmy jej ten urok poważnego.
- Tobie też. -wymamrotała i z pewnie fałszywym uśmiechem odblokowała drzwi. Korzystając z okazji wsiadłem z drugiej strony i spotkałem jej zmieszaną twarz.
- Wysiadaj, jadę do budynku.- westchnęła już chyba bardziej zirytowana.
- Jadę z tobą, może zdążymy się poznać. -głupio się uśmiechnąłem i wygodniej usadowiłem na siedzeniu.
- Nawet nie chcę cię poznawać.
- Wiesz ile ja rzeczy nie chcę? -zaśmiałem się. -Na przykład bycia tutaj. -spojrzałem na nią zdziwiony gdyż jej mina wskazywała chyba na to, że chętnie posłucha. Wzruszyłem ramionami. -Po prostu mnie podwieź i dam ci dzisiaj spokój Vanessa.
- Skąd znasz moje imię? -odpaliła silnik i spokojnie ruszyła.
- Kto go tutaj nie zna. -zacząłem obserwować każdy jej ruch. Dziwne, czemu ona nie spina się nawet na mój widok? Przecież każda tak robi. I wiem o wiele więcej niż myślisz, pomyślałem ale nie zdołałem powiedzieć. Jeszcze nie, bo przecież co to za zabawa gdyby dowiedziałaby się co tak na prawdę tutaj robię, z kim rozmawiam czy nawet kim jestem. Ona tylko pokiwała głową i intensywnie wpatrywała się na drogę przed nią. Stanęliśmy, wysiadłem z pojazdu po czym Van zrobiła to samo.
- Dzięki za podwózkę. -Skinąłem, dziewczyna uśmiechnęła się a ja ruszyłem do swojego pokoju.
VanessaPOV*
Przyznając, że ten chłopak jest dziwny byłoby to nieporozumienie. On jest więcej niż dziwny. Ale też taki.. tajemniczy co chce, żeby odkryło się co nieco o nim. Weszłam do pokoju, zapaliłam światło i ponownie tego wieczoru odskoczyłam, łapiąc się za serce. Na środku mojego łóżka, tak po prostu siedział rozbawiony sytuacją Ryan.
- Już się tak nie bój. -zachichotał na co przewróciłam oczami.
- O czym chcesz porozmawiać? -usiadłam obok niego, związując włosy.
- Dylan zrobił to specjalnie. -chłopak powiedział to na jednym tchu tak szybko, że normalny by nawet tego nie zrozumiał. W jednej chwili przez cały mój umysł przeszło jedno wielkie CO?
________________________________________
WITAM! PRZEPRASZAM, ŻE ROZDZIAŁY NIE POJAWIAJĄ SIĘ CZĘSTO ALE TO WSZYSTKO ZAWDZIĘCZAM SZKOLE 😭 CO DYLAN ZROBIŁ SPECJALNIE HM? NAWET NIE WIECIE ILE BĘDZIE W TYM OPOWIADANIU NIESPODZIANEK! A WSZYSTKO CO DO TEJ PORY NAPISAŁAM NAWET W KONTEKŚCIE Z 3 ZDANIA TO WSKAZÓWKI.
I JEDNA WIELKA PROŚBA!
JEŚLI TO CZYTASZ TO błagam SKOMENTUJ.
BO TO RACZEJ PRZEZ NIE JEST JAKAŚ MOTYWACJA, NAWET NIE WIECIE JAK DUŻA.
CZYTASZ = KOMENTARZ
dobry rozdział, czekam na następny!
OdpowiedzUsuńciekawe co dalej, bardzo fajny rozdział
OdpowiedzUsuńsuper hiper i wgl wow!!!/jbzlly
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie!! pisz dalej, czekam na kolejny /hitgomezlight
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego, omggg. cudowny. / bieberoks
OdpowiedzUsuńBoże mega!! To tak trzyma w napięciu!! Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńczekam na wiecej wszechbatorka💗
OdpowiedzUsuńczytam x
OdpowiedzUsuńpiszesz przeciętnie ;) i jeszcze to że nie ma przecinków, jakaś masakra.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię tą fabułę, jest taka inna z tym reality show :) czekam na nn!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, czeka na kolejny
OdpowiedzUsuńswietne
OdpowiedzUsuńtroche chaotycznie :) ale jest bardzo dobre, czekam na nn!
OdpowiedzUsuń