JustinPOV*
Jadąc w stronę składowiska z Ryanem i Tylerem moje myśli były połączone z tą nową. Vanessa Smith, tak, Vanessa. Chyba jako pierwsza dziewczyna odezwała się do mnie czy do Sashy w taki sposób. Tak na prawdę w ogóle mi to nie przeszkadzało ale skoro chciała się bawić, będzie miała zabawę. Dojeżdżając do celu, dało się zauważyć już pełno innych aut i ludzi siedzących w głównym miejscu. Jedyne czego brakowało to tej panny, o której nie mogę przestać myśleć. Szedłem z Ryanem, ciągnąc w pół przytomnego Tylera. Zajęliśmy swoje miejsca i tak jak każdy, zaczęliśmy się śmiać, rozmawiać. W pewnym momencie dało się usłyszeć idealny pisk opon i brawa. Zaśmiałem się i spojrzałem w tamtą stronę. Z auta wysiadła Smith razem z Stellą. Głupio się uśmiechała i szła ze swoją towarzyszką niepewnie w naszą stronę. Momentalnie odwróciłem się i patrzyłem intensywnie w inny punkt.
- Ryyyyyyyyyyyyyan! -usłyszałem radosny krzyk Anderson, spojrzałem na Ryana, dając mu do zrozumienia, że szatynka biegnie z zamiarem wskoczenia na niego. Gdy to zrozumiał od razu podniósł się i rozłożył ramiona. Nagle tak po prostu jego ręce opadły a jego twarz się zmroziła. Posłałem dziwne spojrzenie chyba do samego siebie. Spoglądając w kierunku dziewczyn, dostrzegłem, że chyba nie tylko mój przyjaciel ma taką minę. Stella po prostu przybiegła a Smith? Ona stała tam tak samo czymś zdziwiona jak Ryan.
VanessaPOV*
Czy on na prawdę przede mną stał? Czy ja mam zwidy? Może jestem chora.. Może to się dzieje tylko w mojej wyobraźni. Albo śnię na jawie? Nie, to raczej rzeczywistość a ja jestem w psychiatryku. Stojąc tam przez jakąś minute bez ruchu, w końcu mrugnęłam, a za mrugnięciem, po moim policzku spłynęła pojedyncza łza co nawet nie zmieniło mojej mimiki twarzy. Chłopak stojący jeszcze przed chwilą przede mną chyba postanowił ruszyć. Zbliżał się powolnym i niepewnym krokiem. Szybko podbiegłam do niego. To było tak, jakby mój mózg mówił Co ty robisz? a nogi odpowiadały To co chce, niezależnie od tego czy to dobre. Nie zważając na dwójkę, która stała za nami, po prostu uroniłam znacznie większą powierzchnie łez. Lekko podniosłam rękę, chcąc wytrzeć policzki ale Ryan szybko wziął ją i zacisnął swoją. Momentalnie mocno go przytuliłam i nie zamierzałam puścić.
- Przecież ty wyjechałeś. -zdołałam lekko wypowiedzieć. - Na zawsze. -wtedy poczułam jak jego ramiona mnie puszczają. Spojrzałam na jego twarz, która była wilgotna pewnie od już niewidocznych łez.
- Ja.. -cicho zaczął.- Twój tata.. Dylan -westchnął po czym kontynuował. - Nie chcesz tego wiedzieć a ja nie chce cię zranić.
- O czym ty mówisz?- po moim krótkim zapytaniu, ktoś z głośników krzyknął, że wyścig zaraz się zaczyna.
- Powodzenia.- mruknął, ściskając mnie i pocieszająco pogłaskał po włosach. Zachichotałam i podeszłam do Stelli i Jasona, którzy na prawdę teraz wyglądali na bardzo zmieszanych.
- To wy się znacie? - szybko pisnęła szatynka na co pokiwałam głową.
- Od zawsze. - Ryan cicho mruknął i szeroko uśmiechnął.
Zanim wskoczyłam do swojego auta, przyjaciel powiedział, że jeszcze dziś porozmawiamy. Mogłabym się zamartwiać ale ktoś w końcu musi wygrać. Spojrzałam na Jasona stojącego na samym przodzie. Dziwne, praktycznie nic do mnie nie mówił. Chłopak uśmiechnął się triumfalnie i przebiegł wzrokiem po wszystkich uczestnikach. Przeszły mnie ciarki, przypominając mój ostatni wyścig. Od niego się wszystko zaczęło, więc trzeba to dobrze pociągnąć. Pokaże im wszystkim, że jedna wpadka to tylko przyczyna do moich największych wyczynów. Przed linią startu stanęła Sasha z wymalowanym głupim uśmieszkiem i rękę z flagą uniosła ku górze. Po chwili zaczęło się krótkie odliczanie. Dziewczyna szybko rzuciła przedmiot po czym wszystkie samochody wraz z moim ruszyły do przodu. Dylan uczył mnie strategi jak z łatwością zaskoczyć ludzi pod koniec. Jechałam jak mi się zdawało po środku, wszyscy uczestnicy ścigali się ze sobą a raczej powinny być zajęci tylko swoim autem. Nieco przyśpieszyłam, czując jak lekko wbijam się w fotel. Zmieniłam szybko biegi i mocno skręciłam. Jadąc już wcześniej zaobserwowaną mi drogą, zauważyłam, że na przodzie Jasona wcale już nie ma. Na samą myśl, że może już być na mecie, momentalnie docisnęłam gazu. Maszyna wyskoczyła ponownie na główną drogę chyba zbijając z tropu inne, ponieważ połowa z nich zaczęła lekko turbować. Szeroko się uśmiechnęłam widząc przed sobą oczekiwaną metę a w lusterku tylko drogę. Gdy już miałam wjechać w ostatni zakręt jakieś auto uderzyło w mój bok. Rozejrzałam się na kilka sekund, widząc samochód tego dupka. W tym samym momencie obydwoje błyskawicznie zareagowaliśmy. Będąc na mecie zaczęłam krzyczeć i uśmiechać się jak tylko mogłam. Wyszłam z pojazdu, po minucie wszyscy mi wiwatowali. Powiedziałam mi? Pomyłka, to była tylko część tłumu, który był tu wcześniej. Poszłam w drugą stronę gdzie oczywiście zauważyłam Mccana. Uniósł brwi rozbawiony, palcem pokazując mi kierunek tablicy. REMIS! Jason Mccan po raz pierwszy zremisował! Vanessa Smith nowa uczestniczka DEATH RACE Witamy! Otworzyłam szerzej oczy, podchodząc w stronę napisu.
- Mogłem to przewidzieć. - Bruce oparł się o ścianę, spoglądając na mnie. Podniosłam jedną brew i kontynuowałam czytanie napisu po raz setny. - Jeśli sądzisz, że to wszystko tutaj jest takie jak w telewizji to raczej się mylisz Vanessa. Tu nic nie będzie łatwe i na prawdę nie wiem czym zasłużyłaś sobie, że cię tu przysłali. - Mężczyzna zaśmiał się gardłowo, odwróciłam wzrok.
- Chyba widziałeś, wygrałam. - lekko podniosłam ton głosu.- I nie rozumiem co chcesz mi powiedzieć.
- Jedyne co chcę ci przekazać, że to nie miejsce dla ciebie. Są tu ludzie, którzy mogą cie zniszczyć bardziej niż Dylan. - spojrzałam na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. - Tak myślałem, że tym imieniem przykuję twoją uwagę. Słuchaj, wygrałaś, fakt ale to jest właśnie ten minus. Teraz przez głupi błąd na torze możesz przegrać swoje życie.. Mam ważną nowinę dla ciebie ale..- zanim skończył, usłyszałam chichot i wołanie.
- Van! Gratulacje! To chyba pierwszy raz jak ktoś z nim zremisował! -chyba już trochę podpita Stella podeszła do nas. Bruce zmroził ją wzrokiem i odszedł. Chciałam coś powiedzieć,dowiedzieć się o czym on mówił ale jego już nie było. Kiwnęłam lekko z uśmiechem do szatynki stojącej obok.
- Ryan coś mówił, że musicie porozmawiać i czeka w twoim pokoju. -jednoznacznie poruszyła brwiami na co ja przewróciłam oczami. Oj uwierz Anderson, że ta rozmowa nie będzie taka przyjemna. Dziewczyna ruszyła w stronę bawiących się ludzi a ja w stronę mojego samochodu.
JustinPOV*
Nie sądziłem, że kiedykolwiek zrobię taki dobry uczynek. Zaśmiałem się sam do siebie. Oczywiście, że chciałem zabawy więc nic mi nie przeszkodziło dać szansy Vanessie. Teraz już na pewno będzie razem ze mną w tym całym programie. Jason nigdy nie przegrywa ani nie remisuje bez powodu, to trzeba zapamiętać. Zobaczyłem Smith kierującą się do samochodu. Cicho zakradłem się z drugiej strony.
- Gratuluje. -cicho szepnąłem do jej boku, widząc jak stanęła i przyłożyła rękę do klatki miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Dajmy jej ten urok poważnego.
- Tobie też. -wymamrotała i z pewnie fałszywym uśmiechem odblokowała drzwi. Korzystając z okazji wsiadłem z drugiej strony i spotkałem jej zmieszaną twarz.
- Wysiadaj, jadę do budynku.- westchnęła już chyba bardziej zirytowana.
- Jadę z tobą, może zdążymy się poznać. -głupio się uśmiechnąłem i wygodniej usadowiłem na siedzeniu.
- Nawet nie chcę cię poznawać.
- Wiesz ile ja rzeczy nie chcę? -zaśmiałem się. -Na przykład bycia tutaj. -spojrzałem na nią zdziwiony gdyż jej mina wskazywała chyba na to, że chętnie posłucha. Wzruszyłem ramionami. -Po prostu mnie podwieź i dam ci dzisiaj spokój Vanessa.
- Skąd znasz moje imię? -odpaliła silnik i spokojnie ruszyła.
- Kto go tutaj nie zna. -zacząłem obserwować każdy jej ruch. Dziwne, czemu ona nie spina się nawet na mój widok? Przecież każda tak robi. I wiem o wiele więcej niż myślisz, pomyślałem ale nie zdołałem powiedzieć. Jeszcze nie, bo przecież co to za zabawa gdyby dowiedziałaby się co tak na prawdę tutaj robię, z kim rozmawiam czy nawet kim jestem. Ona tylko pokiwała głową i intensywnie wpatrywała się na drogę przed nią. Stanęliśmy, wysiadłem z pojazdu po czym Van zrobiła to samo.
- Dzięki za podwózkę. -Skinąłem, dziewczyna uśmiechnęła się a ja ruszyłem do swojego pokoju.
VanessaPOV*
Przyznając, że ten chłopak jest dziwny byłoby to nieporozumienie. On jest więcej niż dziwny. Ale też taki.. tajemniczy co chce, żeby odkryło się co nieco o nim. Weszłam do pokoju, zapaliłam światło i ponownie tego wieczoru odskoczyłam, łapiąc się za serce. Na środku mojego łóżka, tak po prostu siedział rozbawiony sytuacją Ryan.
- Już się tak nie bój. -zachichotał na co przewróciłam oczami.
- O czym chcesz porozmawiać? -usiadłam obok niego, związując włosy.
- Dylan zrobił to specjalnie. -chłopak powiedział to na jednym tchu tak szybko, że normalny by nawet tego nie zrozumiał. W jednej chwili przez cały mój umysł przeszło jedno wielkie CO?
________________________________________
WITAM! PRZEPRASZAM, ŻE ROZDZIAŁY NIE POJAWIAJĄ SIĘ CZĘSTO ALE TO WSZYSTKO ZAWDZIĘCZAM SZKOLE 😭 CO DYLAN ZROBIŁ SPECJALNIE HM? NAWET NIE WIECIE ILE BĘDZIE W TYM OPOWIADANIU NIESPODZIANEK! A WSZYSTKO CO DO TEJ PORY NAPISAŁAM NAWET W KONTEKŚCIE Z 3 ZDANIA TO WSKAZÓWKI.
I JEDNA WIELKA PROŚBA!
JEŚLI TO CZYTASZ TO błagam SKOMENTUJ.
BO TO RACZEJ PRZEZ NIE JEST JAKAŚ MOTYWACJA, NAWET NIE WIECIE JAK DUŻA.
CZYTASZ = KOMENTARZ
death race
wtorek, 18 lutego 2014
sobota, 1 lutego 2014
One
VanessaPOV*
Rano po spakowaniu wszystkich rzeczy i zabrania tyłka z celi, ochroniarz Denvy zaprowadził mnie na salę gdzie wytłumaczono mi co będę musiała robić w tym całym gównie. Zabawne. Po wyjściu weszłam do wskazanego auta i najzwyczajniej zawieźli mnie na miejsce. Nikt nie zwracał na mnie uwagi co było dla mnie korzystne, nie chciałam by każdy o mnie mówił. Dotarliśmy do mojego ''pokoju'' gdzie rozpakowałam swoje rzeczy. Na korytarzach i wszędzie indziej gdzie byłam, nikt się nie pojawił. Gdzie oni wszyscy są? Może jakieś zajęcia? Nieważne. Gdy już miałam się rzucić na dosyć wygodne łóżka jakiś facet zaczął mówić o mnie.
- Tak, tak, już tu jest, nie musicie się martwić, zaraz ją przyprowadzę.- mówił..hm.. Bruce? Tak miał na plakietce zawieszonej na jego garniturze. Po jego słowach szybko się wyprostowałam i udałam, że dopiero zmierzam ku drzwiom.
- Smith, jeśli się nie mylę -zaśmiał się do siebie- za chwilę masz zajęcia, więc radziłbym ci iść teraz ze mną -ponownie się zaśmiał na co wywróciłam oczami- jak to radził, raczej musisz iść.
- Mhm. -szybko mruknęłam biorąc swój telefon, którego mi nie zabrali i ruszyłam przed siebie. Bruce prowadził. Miałam nadzieje, że będę tam ja i kilka osób, jednak.. nadzieja matką głupich. Weszliśmy do pomieszczenia gdzie grupki siedziały przy stolikach. Na moje szczęście nikt nawet na zwrócił uwagi na otwierane drzwi. Westchnęłam z ulgą ale od razu po tym musiało się to skończyć.
- Panna Smith jest tu nowa i radzę wam się przystosować do zasad dla nowych uczestników! - krzyknął Bruce i wskazał na wszystkich palcem, ja tylko przewróciłam oczami i usiadłam przy biurku gdzie mi kazał. Z niewiadomych powodów wszyscy zaczęli się śmiać. Pewnie myślą, że jestem jakąś skromną dziewczynką i nawet nie umiem jeździć. Oh, mylicie się frajerzy. Zaśmiałam się pod nosem.
- Sądzę, że wpasujesz się tutaj jak nikt inny. - Ackless (aka Bruce) powiedział promiennie.
- Najwidoczniej sądzenie nie jest twoją dobrą stroną. - szybko rzuciłam z pogardą nie chcąc tu być.
- Wystarczy jak będziesz mi mówiła po imieniu. - mruknął już trochę niemilej. - Kontynuując, oprócz zabaw samochodami mamy tu zajęcia i nawet mi się nie śni przyprowadzanie cię na nie na siłę. -zaczął pisać coś na papierach. Siedziałam tam znudzona tym wszystkim. Przy drzwiach była dosyć słyszalna melodyjka. Zmarszczyłam brwi. Wszyscy zaczęli szybko wychodzić z sali.
- Ah tak. - podał mi jakąś kartkę. - Twoje zajęcia, 2 razy pod rząd, więc masz wygodę, nie zmarnuj tego. - ostatni raz posłał mi głupi uśmiech i ręką wygonił z salki. Zmierzałam spokojnie do jakiejś świetlicy, która widniała na moim ''planie''. Ponownie usłyszałam dziwny dźwięk co oznaczało, że zajęcia się już zaczęły. Pierwszy dzień i jestem już spóźniona, idealnie. Wchodząc tam miałam nadzieję, że tu ci kretyni też będą siedzieć czy spać na stołach ale się myliłam. Na jednym wielkim fotelu siedział jakiś chłopak, nie ukrywam bardzo przystojny a jak mówię bardzo oznacza to BARDZO BARDZO. Obok niego siedzieli pewnie jego kumple i jakaś dziewczyna plątała się mu na kolanach. Reszta grała w billarda. Oczywiście gdy weszłam wszyscy skierowali oczy na mnie.
- No proszę, nowa dziewczyna a już się spóźnia. - mruknął chichocząc jakiś chłopak z okręgu tych ''fajniejszych''. Momentalnie przewróciłam oczami. Oh, teraz myślą, że będę się ich bała jak na tych wszystkich durnych filmach?
- Jakoś nie przypominam sobie, że prosiłam cię o jakiekolwiek zdanie. - uśmiechnęłam się do niego fałszywie na co, niektórzy z tyłu zaczęli gwizdać.
- Ja cie nie prosiłem o odpowiedź. -wzruszył ramionami, podchodząc do mnie. Skrzywiłam się.
- Nie chce mieć żadnych kłopotów pierwszego dnia, więc jakbyś mógł, zajmij swoją dupę czymś innym. -warknęłam i poszłam usiąść na jakiejś kanapie. Reszta sali zaśmiała się na co chłopak posłał wszystkim mordercze spojrzenia.
- Jestem Tyler! - zanim zdążył odejść rzucił jeszcze mi łobuzerskie spojrzenie. Oficjalnie: Myślałam, że chociaż tu będą normalni ludzie. NASTĘPNA POMYŁKA. Wszyscy zajęli się sobą oprócz jakiejś dziwki wpatrującej się we mnie bez przerwy. Podeszłam do stolika po wodę, obróciłam się i tak jakby niechcący znalazła się przede mną ta laska. Westchnęłam, gdy już miałam nalać sobie kolejną szklankę ona złapała mnie za ramię i obróciła w jej stronę. Szybko posłałam jej spojrzenie w stylu serio dziewczyno? I jednym ruchem zdjęłam jej rękę z mojego ramienia.
- Widzisz co ty kurwa zrobiłaś? - pokazała na mało widoczną plamę na jej koszulce. Zaśmiałam się.
- Tak, wylałam drogo cenną wodę na to gówno. - również wskazałam na efekt.
- Jeszcze raz to powiedz. - Syknęła brunetka i cała poczerwieniała.
- Nie muszę, dobrze słyszałaś, a teraz jakbyś mogła odsunąć się i uniknąć drugiej plamy.- pomachałam ręką przed jej twarzą.
- Suka. - szybko warknęła.
- Tylko takie jak ty tak mówią. -prychnęłam. - dziwko. -z nijakiego powodu wybuchnęłam śmiechem. Po chwili u boki brunetki pojawił się ten przystojny.
- Nigdy. Więcej. Tak. do niej nie mów. - powiedział ostro ale dosyć spokojnie żebym mogła usłyszeć co powiedział. Pokiwałam z rozbawieniem głową.
- Robię co chcę, dokładnie jak wszyscy tutaj. - rozejrzałam się dookoła, nagle zadzwonił irytujący dźwięk spod drzwi. Pierwszy raz się ucieszyłam, że coś mi przerwało. Szybko nalałam wody i wyszłam z pomieszczenia. Lustrując każdego wzrokiem kierowałam się do stołówki. Wiedziałam, że była pora jakiegoś obiadu ale straciłam apetyt przez sytuacje z przed chwili. Usiadłam przy wolnym stoliku gapiąc się w swój plan. Zajęcia z panem Acklessem od 12-13 - czas na świetlicy 13-14 - obiad -14 - czas wolny na składowisku Zaczęłam rozmyślać o jakie składowisko chodzi ale ktoś chyba chciał mi w tym przeszkodzić.
- Hej! Słyszałam, że narobiłaś już sobie opinii laska! - szatynka klasnęła w dłonie siadając obok mnie. Zmarszczyłam brwi, dziewczyna widząc moją minę od razu westchnęła. - Jestem Stella. - przeuroczo się uśmiechnęła na co się zaśmiałam.
- Vanessa. - podałam jej rękę, którą od razu ścisnęła.
- Dziewczyna, z którą powymieniałaś zdania to Sasha. Taka pewna siebie suka. - szatynka powiedziała to tak głośno i spokojnie na co wybuchnęłam śmiechem. Może jednak są tu normalni ludzie?
- Zauważyłam. Zaraz jest jakiś czas na składowisku. Co to jest? -mruknęłam do Stelli pijąc wodę.
- Nie wiesz? To miejsce obok naszych torów do wyścigów. - dziewczyna zapłonęła jakąś pasją w sobie. Wiem, to brzmi dziwnie ale było widać jak już wyrywała się do opowiedzenia pewnie jakiejś historii.
- Oczywiście pójdziesz tam ze mną, nie znasz tu nikogo i nawet nie wiesz gdzie iść. - ponownie klasnęła w dłonie i słysząc dzwonek szybko wzięła mnie pod rękę, wstając. Po drodze zaczęła mi opowiadać o tym miejscu i o różnych osobach.
- Więc uważaj na Sashe, Tylera i Jasona. - rozpromieniła się wspominając ostatnie imię. - Mhm. - mruknęłam i skinęłam głową. Nie wiem czy ona wie, że nie zrozumiałam połowy tego co mówiła. Dotarłyśmy na miejsce i od razu otworzyłam szerzej oczy.
- O mój boże. - jedynie wymruczałam patrząc się na wszystkie samochody z najlepszymi silnikami i sportowym wyglądem. Jedyne co było dziwne to to, że przy każdym stał już jakiś chłopak reperując go.
- Nie bój się, też jakiś dostaniesz od Bruce'a - Stella się zaśmiała się widząc moją śliniącą minę. - Jeśli oczywiście jeździsz.
- Dziewczyno, nie wiem czy słyszałaś ale nazywam się Vanessa S.m.i.t.h. - przeliterowałam jej to co powinna usłyszeć w szoku nadal patrząc się na każde cudeńko. Towarzyszka momentalnie stanęła a ja posłałam jej pytające spojrzenie.
- Smith? S.m..i.t.h? O CHOLERA! - zaczęła piszczeć a ja nadal na nią dziwnie patrzyłam.
- Laska każdy tutaj wie o tobie! Tylko nie wiedzą jak wyglądasz. - zaśmiała się, pokiwałam głową i uśmiechnęłam się blado. W pewnym momencie moje podekscytowanie sięgnęło zenitu kiedy zauważyłam stojące obok mnie auto. PORSCHE 918 SPYDER czarno-fioletowe. Gdybym tego nigdy nie widziała pewnie bym zemdlała teraz na miejscu. Z pojazdu wysiadł Bruce głupio się uśmiechając.
- Tak, jest twoje. - po tych słowach zaczęłam piszczeć i skakać dookoła wozu. Szatynka z szefem zaczęli się mocno śmiać z mojej reakcji na co zmroziłam ich wzrokiem.
- Dzisiaj są wyścigi. - posłał mi godne spojrzenie. - Ale przygotowujące dopiero do death race, Jason też się będzie ścigał, jak dziewczyna wygra drugie lub trzecie miejsce będzie startować w naszym show. - zaklaskał dłońmi i kontynuował. - Bo jeśli wiesz, chłopak musi mieć pomocnice w samochodzie.
To jakaś zabawa czy w końcu mi powiedzą kto to Jason do cholery?
- Ah, rozumiem, że jeszcze go nie poznałaś? - jakbyś czytał mi w myślach. Bruce miał zamiar coś mówić ale Stella mu przerwała. - Oczywiście, że go poznała! To ten, który się wstawił za Sashe - Anderson (aka stella) skierowała wzrok na mnie, westchnęłam, przewracając oczami. - A co się wydarzyło? - Ackless spojrzał na mnie surowym wzrokiem. - Nic. - wzruszyłam ramionami. Już chyba widzę w kogo będzie się zabawiał Bruce. Witaj nowy ojcze. Mentalnie uśmiechnęłam się sztucznie.
- Wskakuj. - pokazał palcem na MOJE auto. Puknęłam się w głowę, za pomysł, że jeszcze tego nie zrobiłam. Od razu gdy weszłam pokartowałam trochę silnik. Gdy chciałam ruszyć jakiś kretyn zagrodził mi drogę. Szczęka mi opadła, jednak nie ja tu mam najlepsze auto. Otworzył okno i spojrzał na mnie:
- Do wieczora, Smith. - uśmiechnął się cwaniacko i odjechał. Spojrzałam w stronę Stelli. - Jason. - szepnęła cicho chichocząc.
~*-*~
Gdy wróciłam z wolnego czasu mogłam się rzucić po raz pierwszy na to moje całkiem wygodne łóżko. W pokoju byłam ze Stellą, która przeszukiwała moje ubrania.
- W to się dziś możesz ubrać. - zabawnie poruszała brwiami. Strój jak strój tylko, że był on przygotowany na wyścigi. Skórzane czarne rurki, biała bluzka, którą powinno się wciągnąć w spodnie i czarna skórzana kurtka ze złotymi odcieniami. Podoba mi się.
- Załóż jeszcze jakiś łańcuszek złoty! Idealnie. - opadła na moje łóżko, wzdychając. - Wiesz, słyszałam jak każdy mówi o tobie. Spodobałaś się już chyba każdemu w tym całym budynku. - zaśmiała się.
- Mam pytanie. - ułożyłam się wygodnie. - Ty w ogóle jeździsz czy jesteś tu bo jesteś?
- Oh jakbyś mnie zobaczyła w aucie na naszym torze to od razu zrozumiałabyś, że jestem lepsza od połowy chłopaków tutaj. - pokręciła głową. - No ale zaraz wyścig, więc ubieraj się!
Po zrobieniu siebie i Stelli weszłyśmy do mojego auta, oczywiście jak to ja musiałam choć w połowie na początek wypróbować moje autko. Specjalnie przyśpieszyłam i na miejscu zmniejszyłam tak obroty aby samochód idealnie się wpasował. Wszystko wyszło przepięknie. Anderson posłała mi spojrzenie pełne podziwu na co inni dookoła wpatrywali się w moje cacko. Zaśmiałam się triumfalnie pod nosem.
- Ścigasz się dzisiaj? - skierowałam wzrok na moją towarzyszkę.
- Nie mam szans więc nie. - Głośno się zaśmiała na co jej zawtórowałam.
Do wyścigu było sporo czasu. Wyszłyśmy z auta, kierując się tam gdzie wszyscy już byli. Zauważyłam Jasona z jakimiś dwoma kolegami i oczywiście obok Sashą. Westchnęłam.
- Ryyyyyyyan! - Anderson krzyknęła w tamtym kierunku zamierzając skoczyć chłopakowi na plecy. Zaśmiałam się ale momentalnie stanęłam jak wryta. Chłopak odwrócił się i jego reakcja chyba była taka sama. Nie zwrócił uwagi na szatynkę biegnącą do niego. Mój świat się chyba zatrzymał. Czy przede mną właśnie stał on?
___________________________________________________
HEJ HEJ HEJ! CZYŻBYM WAM ZAPOMNIAŁA POWIEDZIEĆ O RYANIE? NIE, JEDYNE CO TO TO, ŻE MÓWIŁAM WAM O PRZESZŁOŚCI, W KTÓREJ UCZESTNICZYŁ DYLAN. W NASTĘPNYM ROZDZIALE DOWIEDZIECIE SIĘ KIM JEST RYAN JAK NIE TYLKO KOLEGĄ STELLI I JASONA. RÓWNIEŻ BĘDZIE NIEZŁA ZABAWA Z VAN I MCCANEM.
JEDNA WIELKA PROŚBA. JEŚLI TO czytasz TO komentujesz.
AKA CZYTASZ = KOMENTARZ.
BARDZO ZALEŻY MI NA WASZEJ OPINII. STRASZNIE SIĘ CIESZĘ, JAK WIDZĘ WASZE MIŁE KOMENTARZE, WIĘC BŁAGAM! #muchlove DO NASTĘPNEGO.
Rano po spakowaniu wszystkich rzeczy i zabrania tyłka z celi, ochroniarz Denvy zaprowadził mnie na salę gdzie wytłumaczono mi co będę musiała robić w tym całym gównie. Zabawne. Po wyjściu weszłam do wskazanego auta i najzwyczajniej zawieźli mnie na miejsce. Nikt nie zwracał na mnie uwagi co było dla mnie korzystne, nie chciałam by każdy o mnie mówił. Dotarliśmy do mojego ''pokoju'' gdzie rozpakowałam swoje rzeczy. Na korytarzach i wszędzie indziej gdzie byłam, nikt się nie pojawił. Gdzie oni wszyscy są? Może jakieś zajęcia? Nieważne. Gdy już miałam się rzucić na dosyć wygodne łóżka jakiś facet zaczął mówić o mnie.
- Tak, tak, już tu jest, nie musicie się martwić, zaraz ją przyprowadzę.- mówił..hm.. Bruce? Tak miał na plakietce zawieszonej na jego garniturze. Po jego słowach szybko się wyprostowałam i udałam, że dopiero zmierzam ku drzwiom.
- Smith, jeśli się nie mylę -zaśmiał się do siebie- za chwilę masz zajęcia, więc radziłbym ci iść teraz ze mną -ponownie się zaśmiał na co wywróciłam oczami- jak to radził, raczej musisz iść.
- Mhm. -szybko mruknęłam biorąc swój telefon, którego mi nie zabrali i ruszyłam przed siebie. Bruce prowadził. Miałam nadzieje, że będę tam ja i kilka osób, jednak.. nadzieja matką głupich. Weszliśmy do pomieszczenia gdzie grupki siedziały przy stolikach. Na moje szczęście nikt nawet na zwrócił uwagi na otwierane drzwi. Westchnęłam z ulgą ale od razu po tym musiało się to skończyć.
- Panna Smith jest tu nowa i radzę wam się przystosować do zasad dla nowych uczestników! - krzyknął Bruce i wskazał na wszystkich palcem, ja tylko przewróciłam oczami i usiadłam przy biurku gdzie mi kazał. Z niewiadomych powodów wszyscy zaczęli się śmiać. Pewnie myślą, że jestem jakąś skromną dziewczynką i nawet nie umiem jeździć. Oh, mylicie się frajerzy. Zaśmiałam się pod nosem.
- Sądzę, że wpasujesz się tutaj jak nikt inny. - Ackless (aka Bruce) powiedział promiennie.
- Najwidoczniej sądzenie nie jest twoją dobrą stroną. - szybko rzuciłam z pogardą nie chcąc tu być.
- Wystarczy jak będziesz mi mówiła po imieniu. - mruknął już trochę niemilej. - Kontynuując, oprócz zabaw samochodami mamy tu zajęcia i nawet mi się nie śni przyprowadzanie cię na nie na siłę. -zaczął pisać coś na papierach. Siedziałam tam znudzona tym wszystkim. Przy drzwiach była dosyć słyszalna melodyjka. Zmarszczyłam brwi. Wszyscy zaczęli szybko wychodzić z sali.
- Ah tak. - podał mi jakąś kartkę. - Twoje zajęcia, 2 razy pod rząd, więc masz wygodę, nie zmarnuj tego. - ostatni raz posłał mi głupi uśmiech i ręką wygonił z salki. Zmierzałam spokojnie do jakiejś świetlicy, która widniała na moim ''planie''. Ponownie usłyszałam dziwny dźwięk co oznaczało, że zajęcia się już zaczęły. Pierwszy dzień i jestem już spóźniona, idealnie. Wchodząc tam miałam nadzieję, że tu ci kretyni też będą siedzieć czy spać na stołach ale się myliłam. Na jednym wielkim fotelu siedział jakiś chłopak, nie ukrywam bardzo przystojny a jak mówię bardzo oznacza to BARDZO BARDZO. Obok niego siedzieli pewnie jego kumple i jakaś dziewczyna plątała się mu na kolanach. Reszta grała w billarda. Oczywiście gdy weszłam wszyscy skierowali oczy na mnie.
- No proszę, nowa dziewczyna a już się spóźnia. - mruknął chichocząc jakiś chłopak z okręgu tych ''fajniejszych''. Momentalnie przewróciłam oczami. Oh, teraz myślą, że będę się ich bała jak na tych wszystkich durnych filmach?
- Jakoś nie przypominam sobie, że prosiłam cię o jakiekolwiek zdanie. - uśmiechnęłam się do niego fałszywie na co, niektórzy z tyłu zaczęli gwizdać.
- Ja cie nie prosiłem o odpowiedź. -wzruszył ramionami, podchodząc do mnie. Skrzywiłam się.
- Nie chce mieć żadnych kłopotów pierwszego dnia, więc jakbyś mógł, zajmij swoją dupę czymś innym. -warknęłam i poszłam usiąść na jakiejś kanapie. Reszta sali zaśmiała się na co chłopak posłał wszystkim mordercze spojrzenia.
- Jestem Tyler! - zanim zdążył odejść rzucił jeszcze mi łobuzerskie spojrzenie. Oficjalnie: Myślałam, że chociaż tu będą normalni ludzie. NASTĘPNA POMYŁKA. Wszyscy zajęli się sobą oprócz jakiejś dziwki wpatrującej się we mnie bez przerwy. Podeszłam do stolika po wodę, obróciłam się i tak jakby niechcący znalazła się przede mną ta laska. Westchnęłam, gdy już miałam nalać sobie kolejną szklankę ona złapała mnie za ramię i obróciła w jej stronę. Szybko posłałam jej spojrzenie w stylu serio dziewczyno? I jednym ruchem zdjęłam jej rękę z mojego ramienia.
- Widzisz co ty kurwa zrobiłaś? - pokazała na mało widoczną plamę na jej koszulce. Zaśmiałam się.
- Tak, wylałam drogo cenną wodę na to gówno. - również wskazałam na efekt.
- Jeszcze raz to powiedz. - Syknęła brunetka i cała poczerwieniała.
- Nie muszę, dobrze słyszałaś, a teraz jakbyś mogła odsunąć się i uniknąć drugiej plamy.- pomachałam ręką przed jej twarzą.
- Suka. - szybko warknęła.
- Tylko takie jak ty tak mówią. -prychnęłam. - dziwko. -z nijakiego powodu wybuchnęłam śmiechem. Po chwili u boki brunetki pojawił się ten przystojny.
- Nigdy. Więcej. Tak. do niej nie mów. - powiedział ostro ale dosyć spokojnie żebym mogła usłyszeć co powiedział. Pokiwałam z rozbawieniem głową.
- Robię co chcę, dokładnie jak wszyscy tutaj. - rozejrzałam się dookoła, nagle zadzwonił irytujący dźwięk spod drzwi. Pierwszy raz się ucieszyłam, że coś mi przerwało. Szybko nalałam wody i wyszłam z pomieszczenia. Lustrując każdego wzrokiem kierowałam się do stołówki. Wiedziałam, że była pora jakiegoś obiadu ale straciłam apetyt przez sytuacje z przed chwili. Usiadłam przy wolnym stoliku gapiąc się w swój plan. Zajęcia z panem Acklessem od 12-13 - czas na świetlicy 13-14 - obiad -14 - czas wolny na składowisku Zaczęłam rozmyślać o jakie składowisko chodzi ale ktoś chyba chciał mi w tym przeszkodzić.
- Hej! Słyszałam, że narobiłaś już sobie opinii laska! - szatynka klasnęła w dłonie siadając obok mnie. Zmarszczyłam brwi, dziewczyna widząc moją minę od razu westchnęła. - Jestem Stella. - przeuroczo się uśmiechnęła na co się zaśmiałam.
- Vanessa. - podałam jej rękę, którą od razu ścisnęła.
- Dziewczyna, z którą powymieniałaś zdania to Sasha. Taka pewna siebie suka. - szatynka powiedziała to tak głośno i spokojnie na co wybuchnęłam śmiechem. Może jednak są tu normalni ludzie?
- Zauważyłam. Zaraz jest jakiś czas na składowisku. Co to jest? -mruknęłam do Stelli pijąc wodę.
- Nie wiesz? To miejsce obok naszych torów do wyścigów. - dziewczyna zapłonęła jakąś pasją w sobie. Wiem, to brzmi dziwnie ale było widać jak już wyrywała się do opowiedzenia pewnie jakiejś historii.
- Oczywiście pójdziesz tam ze mną, nie znasz tu nikogo i nawet nie wiesz gdzie iść. - ponownie klasnęła w dłonie i słysząc dzwonek szybko wzięła mnie pod rękę, wstając. Po drodze zaczęła mi opowiadać o tym miejscu i o różnych osobach.
- Więc uważaj na Sashe, Tylera i Jasona. - rozpromieniła się wspominając ostatnie imię. - Mhm. - mruknęłam i skinęłam głową. Nie wiem czy ona wie, że nie zrozumiałam połowy tego co mówiła. Dotarłyśmy na miejsce i od razu otworzyłam szerzej oczy.
- O mój boże. - jedynie wymruczałam patrząc się na wszystkie samochody z najlepszymi silnikami i sportowym wyglądem. Jedyne co było dziwne to to, że przy każdym stał już jakiś chłopak reperując go.
- Nie bój się, też jakiś dostaniesz od Bruce'a - Stella się zaśmiała się widząc moją śliniącą minę. - Jeśli oczywiście jeździsz.
- Dziewczyno, nie wiem czy słyszałaś ale nazywam się Vanessa S.m.i.t.h. - przeliterowałam jej to co powinna usłyszeć w szoku nadal patrząc się na każde cudeńko. Towarzyszka momentalnie stanęła a ja posłałam jej pytające spojrzenie.
- Smith? S.m..i.t.h? O CHOLERA! - zaczęła piszczeć a ja nadal na nią dziwnie patrzyłam.
- Laska każdy tutaj wie o tobie! Tylko nie wiedzą jak wyglądasz. - zaśmiała się, pokiwałam głową i uśmiechnęłam się blado. W pewnym momencie moje podekscytowanie sięgnęło zenitu kiedy zauważyłam stojące obok mnie auto. PORSCHE 918 SPYDER czarno-fioletowe. Gdybym tego nigdy nie widziała pewnie bym zemdlała teraz na miejscu. Z pojazdu wysiadł Bruce głupio się uśmiechając.
- Tak, jest twoje. - po tych słowach zaczęłam piszczeć i skakać dookoła wozu. Szatynka z szefem zaczęli się mocno śmiać z mojej reakcji na co zmroziłam ich wzrokiem.
- Dzisiaj są wyścigi. - posłał mi godne spojrzenie. - Ale przygotowujące dopiero do death race, Jason też się będzie ścigał, jak dziewczyna wygra drugie lub trzecie miejsce będzie startować w naszym show. - zaklaskał dłońmi i kontynuował. - Bo jeśli wiesz, chłopak musi mieć pomocnice w samochodzie.
To jakaś zabawa czy w końcu mi powiedzą kto to Jason do cholery?
- Ah, rozumiem, że jeszcze go nie poznałaś? - jakbyś czytał mi w myślach. Bruce miał zamiar coś mówić ale Stella mu przerwała. - Oczywiście, że go poznała! To ten, który się wstawił za Sashe - Anderson (aka stella) skierowała wzrok na mnie, westchnęłam, przewracając oczami. - A co się wydarzyło? - Ackless spojrzał na mnie surowym wzrokiem. - Nic. - wzruszyłam ramionami. Już chyba widzę w kogo będzie się zabawiał Bruce. Witaj nowy ojcze. Mentalnie uśmiechnęłam się sztucznie.
- Wskakuj. - pokazał palcem na MOJE auto. Puknęłam się w głowę, za pomysł, że jeszcze tego nie zrobiłam. Od razu gdy weszłam pokartowałam trochę silnik. Gdy chciałam ruszyć jakiś kretyn zagrodził mi drogę. Szczęka mi opadła, jednak nie ja tu mam najlepsze auto. Otworzył okno i spojrzał na mnie:
- Do wieczora, Smith. - uśmiechnął się cwaniacko i odjechał. Spojrzałam w stronę Stelli. - Jason. - szepnęła cicho chichocząc.
~*-*~
Gdy wróciłam z wolnego czasu mogłam się rzucić po raz pierwszy na to moje całkiem wygodne łóżko. W pokoju byłam ze Stellą, która przeszukiwała moje ubrania.
- W to się dziś możesz ubrać. - zabawnie poruszała brwiami. Strój jak strój tylko, że był on przygotowany na wyścigi. Skórzane czarne rurki, biała bluzka, którą powinno się wciągnąć w spodnie i czarna skórzana kurtka ze złotymi odcieniami. Podoba mi się.
- Załóż jeszcze jakiś łańcuszek złoty! Idealnie. - opadła na moje łóżko, wzdychając. - Wiesz, słyszałam jak każdy mówi o tobie. Spodobałaś się już chyba każdemu w tym całym budynku. - zaśmiała się.
- Mam pytanie. - ułożyłam się wygodnie. - Ty w ogóle jeździsz czy jesteś tu bo jesteś?
- Oh jakbyś mnie zobaczyła w aucie na naszym torze to od razu zrozumiałabyś, że jestem lepsza od połowy chłopaków tutaj. - pokręciła głową. - No ale zaraz wyścig, więc ubieraj się!
Po zrobieniu siebie i Stelli weszłyśmy do mojego auta, oczywiście jak to ja musiałam choć w połowie na początek wypróbować moje autko. Specjalnie przyśpieszyłam i na miejscu zmniejszyłam tak obroty aby samochód idealnie się wpasował. Wszystko wyszło przepięknie. Anderson posłała mi spojrzenie pełne podziwu na co inni dookoła wpatrywali się w moje cacko. Zaśmiałam się triumfalnie pod nosem.
- Ścigasz się dzisiaj? - skierowałam wzrok na moją towarzyszkę.
- Nie mam szans więc nie. - Głośno się zaśmiała na co jej zawtórowałam.
Do wyścigu było sporo czasu. Wyszłyśmy z auta, kierując się tam gdzie wszyscy już byli. Zauważyłam Jasona z jakimiś dwoma kolegami i oczywiście obok Sashą. Westchnęłam.
- Ryyyyyyyan! - Anderson krzyknęła w tamtym kierunku zamierzając skoczyć chłopakowi na plecy. Zaśmiałam się ale momentalnie stanęłam jak wryta. Chłopak odwrócił się i jego reakcja chyba była taka sama. Nie zwrócił uwagi na szatynkę biegnącą do niego. Mój świat się chyba zatrzymał. Czy przede mną właśnie stał on?
___________________________________________________
HEJ HEJ HEJ! CZYŻBYM WAM ZAPOMNIAŁA POWIEDZIEĆ O RYANIE? NIE, JEDYNE CO TO TO, ŻE MÓWIŁAM WAM O PRZESZŁOŚCI, W KTÓREJ UCZESTNICZYŁ DYLAN. W NASTĘPNYM ROZDZIALE DOWIEDZIECIE SIĘ KIM JEST RYAN JAK NIE TYLKO KOLEGĄ STELLI I JASONA. RÓWNIEŻ BĘDZIE NIEZŁA ZABAWA Z VAN I MCCANEM.
JEDNA WIELKA PROŚBA. JEŚLI TO czytasz TO komentujesz.
AKA CZYTASZ = KOMENTARZ.
BARDZO ZALEŻY MI NA WASZEJ OPINII. STRASZNIE SIĘ CIESZĘ, JAK WIDZĘ WASZE MIŁE KOMENTARZE, WIĘC BŁAGAM! #muchlove DO NASTĘPNEGO.
sobota, 18 stycznia 2014
Prolog
*Wydarzenia odbywają się w poprawczaku,dosyć niezwykłym ale jednak,bardzo dużo się dzieje*
VanessaPOV*
Myślałeś kiedyś nad tym jak to jest być w twoim ulubionym filmie? czy serialu? Nie? Też nigdy nad tym nie myślałam, ale to chyba czas by zacząć. Kiedyś miałam przyjaciela. Nazywał się Dylan, Dylan Red. Był złym chłopcem. Wszędzie z nim chodziłam, robiliśmy różne mroczne rzeczy. Co na to moi rodzice? Nie wiem, wychował mnie tata, któremu po pewnym czasie chyba się znudziłam? Zostawił mnie ale spotkałam mojego przyjaciela. Powróćmy do Dylana, wciągnął mnie w złe klimaty, z resztą.. jakie złe klimaty, to było istne piekło. Widziałam jak jego kumple dla zabawy zabijali ludzi. Nie jestem jakoś wychowaną, miłą i skromną dziewczynką więc nie przeszkadzało mi to. Spędziliśmy razem lata, wspólnie spędzony czas był niesamowity. Red trenował mnie na dobrą zawodniczkę, dużo rzeczy nauczyłam się od niego i jego kolegów. Nie rozczulajmy się, ten mój najlepszy przyjaciel okazał się zwykłym kłamcą. Od 2 lat uczęszczaliśmy na wyścigi samochodowe. Od 2 lat takie wyścigi są bardzo znane i źle kojarzone. Byłam w tym naprawdę dobra, jakbym mogła powiedzieć..najlepsza z mojego regionu. Zbliżała się kolejka z panem...Andersonem? Nie pamiętam faceta, ale za to pamiętam wszystko co doprowadziło mnie dotąd gdzie jestem. Na miejscu wszyscy byli już przyszykowani, każdy obserwował każdego. Podjechałam do 4 innych samochodów. Przed startem do mojego okna zapukał Dylan ''Pamiętaj żeby być silną'' ze zmarszczonymi brwiami gdy chciałam coś powiedzieć on po prostu zniknął. W górę wystrzeliła flaga co oznaczało, że turniej się zaczął. Możliwość słyszenia czegokolwiek była osłabiona przez mój kask. Jednak zdało się zauważyć, że w pobliżu mojego auta nie było pozostałych. Momentalnie spojrzałam w lusterko gdzie jedynie zobaczyłam za mną światła policyjne nic więcej. Wiedziałam już wtedy, że byłam skończona. Na prawdę nie wiem jak im wszystkim zdołało się uciec. Chyba tylko mi się nie poszczęściło. Policjanci po zabraniu mnie na komisariat o wszystko wypytywali. Każdy doszedł do wniosku, że powinnam zostać zamknięta w poprawczaku. Przejrzeli moje akta, które w ani 1% nie były czyste. Po jakimś czasie pozbierałam wszystko co musiałam. Większość czasu przesiedziałam w celi dla nieletnich czekając na jakiś werdykt. Po może 3/4 dniach przyszedł oficer oznajmiając, że zostałam przeniesiona do poprawczaka ''race''. Wspominałam wam o tym serialu? Death race? Sądzę, że nawet nie chcielibyście o nim słyszeć. I wracamy do samego początku. Ten serial był moim ulubionym lekarstwem na nudę. Zawsze oglądaliśmy go razem z Dylanem. Było to jakby wyzwolenie dla wszystkich dzieci, które siedziały w poprawczaku. Jednak nigdy nie pokazywano ich twarzy czy nie wymawiano imienia. Cały ten serial to reality show. Dzieciaki przystępowały do wyścigów,które tak na prawdę były na śmierć i życie. Wygrana należała się temu, który jako pierwszy po wszystkich starciach dotarł do wyznaczonego miejsca. Zazwyczaj był to zakapturzony chłopak? Pewnie myślicie jak do tego pozwalano skoro to ośrodek nauczający i dyscypliny. Sama tego nie wiem, w końcu,czego nie zrobi się dla pieniędzy. Ten serial zarabiał miliony, każdy go chciał oglądać. Walka tytanów na żywo. I tak jak zadecydowano, trafiłam do tego reality show.....
________________________________________
I JEST! PROLOG NA PRAWDĘ JEST POTRZEBNY ABY MÓC PRZECZYTAĆ 1 ROZDZIAŁ,KTÓRY POJAWI SIĘ SOON!!!!
co sądzicie? Van będzie uczestniczyła w tych śmiertelnych wyścigach!
Błagam! Zostaw tu komentarz! Dla was to kilka sekund a dla mnie to na prawdę chęć do pisania rozdziału! Much love/N
VanessaPOV*
Myślałeś kiedyś nad tym jak to jest być w twoim ulubionym filmie? czy serialu? Nie? Też nigdy nad tym nie myślałam, ale to chyba czas by zacząć. Kiedyś miałam przyjaciela. Nazywał się Dylan, Dylan Red. Był złym chłopcem. Wszędzie z nim chodziłam, robiliśmy różne mroczne rzeczy. Co na to moi rodzice? Nie wiem, wychował mnie tata, któremu po pewnym czasie chyba się znudziłam? Zostawił mnie ale spotkałam mojego przyjaciela. Powróćmy do Dylana, wciągnął mnie w złe klimaty, z resztą.. jakie złe klimaty, to było istne piekło. Widziałam jak jego kumple dla zabawy zabijali ludzi. Nie jestem jakoś wychowaną, miłą i skromną dziewczynką więc nie przeszkadzało mi to. Spędziliśmy razem lata, wspólnie spędzony czas był niesamowity. Red trenował mnie na dobrą zawodniczkę, dużo rzeczy nauczyłam się od niego i jego kolegów. Nie rozczulajmy się, ten mój najlepszy przyjaciel okazał się zwykłym kłamcą. Od 2 lat uczęszczaliśmy na wyścigi samochodowe. Od 2 lat takie wyścigi są bardzo znane i źle kojarzone. Byłam w tym naprawdę dobra, jakbym mogła powiedzieć..najlepsza z mojego regionu. Zbliżała się kolejka z panem...Andersonem? Nie pamiętam faceta, ale za to pamiętam wszystko co doprowadziło mnie dotąd gdzie jestem. Na miejscu wszyscy byli już przyszykowani, każdy obserwował każdego. Podjechałam do 4 innych samochodów. Przed startem do mojego okna zapukał Dylan ''Pamiętaj żeby być silną'' ze zmarszczonymi brwiami gdy chciałam coś powiedzieć on po prostu zniknął. W górę wystrzeliła flaga co oznaczało, że turniej się zaczął. Możliwość słyszenia czegokolwiek była osłabiona przez mój kask. Jednak zdało się zauważyć, że w pobliżu mojego auta nie było pozostałych. Momentalnie spojrzałam w lusterko gdzie jedynie zobaczyłam za mną światła policyjne nic więcej. Wiedziałam już wtedy, że byłam skończona. Na prawdę nie wiem jak im wszystkim zdołało się uciec. Chyba tylko mi się nie poszczęściło. Policjanci po zabraniu mnie na komisariat o wszystko wypytywali. Każdy doszedł do wniosku, że powinnam zostać zamknięta w poprawczaku. Przejrzeli moje akta, które w ani 1% nie były czyste. Po jakimś czasie pozbierałam wszystko co musiałam. Większość czasu przesiedziałam w celi dla nieletnich czekając na jakiś werdykt. Po może 3/4 dniach przyszedł oficer oznajmiając, że zostałam przeniesiona do poprawczaka ''race''. Wspominałam wam o tym serialu? Death race? Sądzę, że nawet nie chcielibyście o nim słyszeć. I wracamy do samego początku. Ten serial był moim ulubionym lekarstwem na nudę. Zawsze oglądaliśmy go razem z Dylanem. Było to jakby wyzwolenie dla wszystkich dzieci, które siedziały w poprawczaku. Jednak nigdy nie pokazywano ich twarzy czy nie wymawiano imienia. Cały ten serial to reality show. Dzieciaki przystępowały do wyścigów,które tak na prawdę były na śmierć i życie. Wygrana należała się temu, który jako pierwszy po wszystkich starciach dotarł do wyznaczonego miejsca. Zazwyczaj był to zakapturzony chłopak? Pewnie myślicie jak do tego pozwalano skoro to ośrodek nauczający i dyscypliny. Sama tego nie wiem, w końcu,czego nie zrobi się dla pieniędzy. Ten serial zarabiał miliony, każdy go chciał oglądać. Walka tytanów na żywo. I tak jak zadecydowano, trafiłam do tego reality show.....
________________________________________
I JEST! PROLOG NA PRAWDĘ JEST POTRZEBNY ABY MÓC PRZECZYTAĆ 1 ROZDZIAŁ,KTÓRY POJAWI SIĘ SOON!!!!
co sądzicie? Van będzie uczestniczyła w tych śmiertelnych wyścigach!
Błagam! Zostaw tu komentarz! Dla was to kilka sekund a dla mnie to na prawdę chęć do pisania rozdziału! Much love/N
Subskrybuj:
Posty (Atom)